środa, 25 listopada 2015

DAJ SOBIE W TWARZ!

Nie obchodzi mnie czy jesteś matką, ojcem, dziadkiem, pielęgniarką, sąsiadką, przechodniem, kominiarzem, sprzedawcą w sklepie, koleżanką, aktorem, politykiem... Jeśli jesteś człowiekiem i masz dwie ręce, dwie nogi, widzisz i słyszysz - a także możesz mówić - to , ten wpis jest do CIEBIE. Tak, tak do Ciebie. Zwykłego szarego człowieka, który wychodzi do pracy z rana, a wraca późną nocą, matki z dzieckiem, bezrobotnego samotnego 40-latka,  rodziców przedszkolaków, kadry nauczycielskiej, do wszystkich POLSKICH lekarzy i specjalistów .. do WAS WSZYSTKICH POLACY.

Dzieci to nasza przyszłość. To bezbronne istnienia, które są zależne od tego w jaki sposób i jak na nie działamy.
Gdy widzisz płaczące dziecko - REAGUJ! 
Gdy widzisz przemoc - RATUJ!
Gdy widzisz problemy - POMAGAJ!
Nie bądź obojętny! - DZIAŁAJ!
TWOIM obowiązkiem jest troska o największy skarb jaki istnieje na naszej matce Ziemi - naszych DZIECI. To są NASZA dzieci. Każde z nich zasługuje na miłość, szacunek i spokój. Dlatego naszą powinnością jest obrona bezbronnych istnień!

 Długi, nieutulony płacz dziecka i zbyt długo utrzymujący się poziom hormonu stresu (kortyzolu) może prowadzić do uszczerbków jeszcze nieukształtowanego układu nerwowego u małych dzieci!

Nie istotne gdzie i kiedy - SZPITAL, DOM, SZKOŁA, GALERIA HANDLOWA, PRZEDSZKOLE, ZAJĘCIA ANGIELSKIEGO, AUTOBUS... Dzieci nie powinny być OFIARĄ agresji PSYCHICZNEJ i FIZYCZNEJ, dorosły ma  BYĆ przy dziecku i DLA niego w zdrowiu i chorobie. Nie bądź obojętny. Skończ ze ZNIECZULICĄ!

PŁACZ DZIECKA - zwłaszcza tego małego zawsze powinien zostać UTULONY!

Jeśli dalej uważasz, że "to nie twoja sprawa", "dziecko musi się wypłakać", "to wina innych ludzi" , "ktoś inny powinien się tym zająć" to DAJ SOBIE W TWARZ! Porządnie - raz a dobrze. Trzeba być bezdusznym i bezlitosnym by patrzeć jak cierpi bezbronne istnienie.

Pamiętaj.. kiedy Ty będziesz stary i będziesz potrzebował pomocy, DZIECI dorosną - to w ich rękach zostanie pozostawiony Twój los.


Pamiętajcie KARMA wraca i się mnoży, więc przyjdzie i po WAS.


DZIECI SIĘ KOCHA - WSZYSTKIE, BEZ WYJĄTKU.




poniedziałek, 19 października 2015

DZIECKO - Centrum mojego wszechświata.

Tak. Karmię smoka piersią. Będę karmić tak długo ile będzie trzeba. Skoro on tego potrzebuje - to ja również.  Nie przeszkadza mi, że zasypia na mnie. Uwielbiam to. Przyznaję - początki nie były zbyt kolorowe. Teraz po 15 miesiącach karmienia piersią mogę sobie powiedzieć - "STARA! Odwaliłaś kawał dobrej roboty - przebrnęłaś kryzysy laktacyjne, zmacerowane brodawki, krótkie wędzidełko, doły i przepaście, dobre i złe dni, smutki i smuteczki". Nastał prawdziwy mleczny eden. Dzięki tej naszej wspólnej "milky way", przy kolejnym małym okruszku będzie odrobinę prościej i z pewnością równie pięknie. Karmię z myślą o zdrowiu mojego dziecka,o bliskości, której nie da się porównać z żadną inną bliskością (Czy zdarza się wam, że podczas karmienia odczuwacie błogi spokój i wszechogarniającą miłość? Mi tak!). Ale głębiej się zastanawiając myślę również o sobie - o tym, że karmienie chroni mnie przed rakiem piersi. A co najlepsze jest też darmowe i jak dla mnie iście magiczne (Thank you God!).

Tak. Śpię z Olivierem od dnia porodu do dnia dzisiejszego. Ani jednej nocy nie spędził w swoim łóżeczku. I nie dlatego, że zalewał się łzami, miał kolki, nawet nie dlatego, że karmię go piersią. Po prostu było i  w dalszym ciągu jest to dla mnie (i mojego męża) bardzo naturalne i przede wszystkim potrzebne całej naszej trójce. Kiedyś przeczytałam bardzo trafny tekst na temat tego, że ludzie to jedyne ssaki, które wyrzucają swoje młode z gniazda. Trafna uwaga, prawda? Zupełnie się z tym zgadzam, dlatego moje "młode" trzymam zawsze blisko.  Poza tym, skoro ja nie lubię spać sama, to co ma powiedzieć taki maluszek?

Tak. Od początku noszę, tulę, głaskam, przytulam. Cieszę się każdym dniem, godziną, minutą spędzoną razem. Chcę dać mu "kilogramy" miłości i bliskości. Nie nazywam dziecka szkodnikiem, krzykunem, gnojkiem, głupkiem, debilkiem, paskudą, brzydalem, grubaskiem. Nazywam go synkiem, smoczkiem, misiem, mądrą główką, kochanym brzdącem. Nie obrażam mojego dziecka, nie porównuję, nie straszę,nie stosuję przemocy i nie grożę. Uważam, że "to" w jaki sposób i "co" przekazujemy naszemu dziecku jest fundamentem tego, jakim człowiekiem będzie w przyszłości.

Mówisz, że się poświęcam? Chcesz mi powiedzieć, że zapominam o sobie i powinnam wyjść do kina i na imprezę? Uważasz, że jestem głupia, bo zbyt dużą wagę przykładam do tego co je moje dziecko? Według Ciebie dziecko hamuje rozwój osobisty, zabiera przyjaciół? Czy chcesz mi powiedzieć, że posiadanie dziecka zmienia życia na gorsze? 

Nie. Moje dziecko to centrum mojego wszechświata. Ja się nie poświęcam - ja się spełniam. Jako kobieta, żona, matka. Czy zapominam o sobie? Nie! Niedawno obroniłam pracę licencjacką i ukończyłam studia z tytułem licencjata, spełniam swoje pasje, uczę się (nawet więcej niż przed urodzeniem dziecka).

 Dlaczego mam wychodzić do kina i na imprezę? Czy to wyznacznik "wolności" w dzisiejszych czasach? Jeśli miałabym ochotę obejrzeć film, zaprosiłabym przyjaciół do domu. Ja nie pragnę spędzać czasu bez dziecka. Ja chcę spędzać jak najwięcej tego czasu wspólnie z moim dzieckiem. Dlaczego? Bo dzieci tak szybko rosną! Zanim się obejrzę pójdzie do przedszkola, przyprowadzi pierwszą dziewczynę, wyprawi 18 naste urodziny, ożeni się i wyfrunie z domu. 

To co daję mojemu dziecku do jedzenia teraz, to inwestycja w jego zdrowie w przyszłości. Zwłaszcza, że sama borykam się od kilku lat z problemami jelitowymi, nie chcę tego samego fundować mojemu dziecku. Nim zdrowiej - tym lepiej. Dla mnie i dla całej rodziny.

Dziecko nie hamuje rozwoju - ono nadaje temu rozwojowi zupełnie inny bieg - jeśli się chce, to wszystko jest możliwe. Przyjaciele? Oni po prostu przechodzą selekcję - iście naturalną. Posiadanie dziecka zmienia życie - owszem. Staje się ono piękniejsze, pełniejsze i lepsze.

Matką, jest każda kobieta, która urodzi dziecko, a Mama? Mama kocha. Szczerą, prawdziwą, niewymuszoną miłością. Trzeba chcieć być Mamą. Rodzicielstwo nas do czegoś zobowiązuje. Czasem nie jest łatwo, ale warto. Bo któż jest ważniejszy niż rodzic dla bezbronnego malca. Dlatego...

.... DLA CIEBIE MOGĘ BYĆ MATKĄ - ALE DLA MOJEGO DZIECKA ZAWSZE BĘDĘ MAMĄ.






środa, 30 września 2015

O szyciu słów kilka

Tak jak zapowiadałam, tak uczyniłam. Trzy tygodnie temu do naszych drzwi zapukał kurier. Pan na oko po 60-tce musiał tachać przesyłkę dla nas aż na 6 kondygnację. Odbierając wielką, ciężką pakę ze Smoczkiem na rękach w głowie kłębiło mi się milion myśli. Czy dam radę? Jak ja to uruchomię? Czy nie porywam się z motyką na słońce?  Ja z moim wrodzonym "sierotomarysizmem".  Po rozłożeniu na części pierwsze pudła, opakowania.. i posmakowanie kartonu przez Olivka(bo przecież trzeba sprawdzić czy to nie jakieś smakołyki).. naszym oczom ukazała się nasza nowa lokatorka... MASZYNA DO SZYCIA! (Wyprzedając pytania o model :Janome Juno E1015).

Zawsze lubiłam "wyżyć" się artystycznie. Pisać wiersze, malować.., ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że szycie to nie moja bajka. No cóż, jak to moja babcia zawsze mówiła: "Każda prawdziwa kobieta, powinna mieć  maszynę i dla męża dziury w spodniach zaszywać." Więc w końcu przyszedł czas i na mnie...

Jestem człowiekiem z natury narwanym i upartym jak osioł, dążącym do celu na wszelkie sposoby. Także przed pierwszym "spotkaniem" z moją nową koleżanką przetrzepałam pół internetu, zasięgnęłam porad kilku mądrzejszych i bardziej doświadczonych kobiet (Dziękuję zwłaszcza Madzi i zapraszam Was na jej bloga TUTAJ, na którym znajdziecie mnóstwo pięknych rzeczy i inspiracji"handmade"). Instrukcję przeczytałam cztery razy, z czego raz od tyłu :D.

Pierwsze nasze "randez vous" z maszyną okazało się "miłością od pierwszego zszycia" :D. Kilka razy nitkę poplątałam, trzy igły złamałam, gdzie niegdzie troszkę rozregulowałam, ale w efekcie końcowym z maszyną się dogadałam i pakt zawarłam, że od dnia tamtejszego będziemy współpracować na linii KOBIETA - MASZYNA. Spod "naszej" igły.. zaczną wychodzić rzeczy typowo "dzieciowe". Dlaczego? Chyba nie muszę odpowiadać, kto jest moją największą inspiracją? Oczywiście nasz Olivier Smokowaty Smoczek Najsmoczniejszy :).

Po dłuższej chwili zastanowienia, przedyskutowania z tym i tamtym, tego i owego... zabrałam się za tworzenie pierwszego własne wykroju nowego przyjaciela naszego synka. Po czym przeniosłam go na materiał, który razem z Janomką (maszyną) zszyłyśmy... Następne kilka wieczorów spędziłam na wypychaniu, ubieraniu i dopieszczaniu naszego Królinka :D. Jak na pierwsze szycie, uważam współpracę z naszą maszyną za bardzo owocną.

A wiecie co tak naprawdę jest najpiękniejsze? Uśmiech Smoka, który tak polubił Królinka, że ciąga go ze sobą wszędzie :). Na śniadanie, do zabawy i do spania. Z rana, wieczora i w nocy. Tak naprawdę cały ten proces szycia jest bardzo inspirujący. Tworzymy  "coś" z "niczego". A jeśli dodatkowo komuś się to podoba (zwłaszcza osobie, dla której skierowana jest dana rzecz) to uskrzydla i zachęca do dalszej pracy.

A oto i Królinek. Pierwszy i z całą pewnością nie ostatni.
W naszym domowym szyciowym zakątku powstaje teraz Pani Królinka, dla bardzo, bardzo ważnej osóbki. Mam nadzieję, że również i dla niej Królinka będzie wyjątkową maskotkę.

Jeśli macie jakieś uwagi, pytania, albo po prostu chcecie zostawić po sobie jakiś ślad, będzie mi (jak i reszcie naszej rodzinki) bardzo miło,


















piątek, 4 września 2015

Zabawy dla dzieci 12 +

Nasz Smok 10 września skończy 14 miesięcy. Szalony wiek. Skok rozwojowy był tak ogromny, że nasz mały syneczek rozgadał się straszliwie. Mama, Tata, kaka (kaczka), kokot (kotek), sio sio (sio osa), sisi (siusiu), cici (cycuś), niam (jedzenie), nie (nie!), Tata Ba (tata Bartek). Opanował również do perfekcji przeróżne dźwiękonaśladowcze zwroty typu Bruuum, bruuum, miauuu, kokoko itp. Pokazuje jaki jest duży podnosząc rączki do góry, łapie się za głowę (Ooo jakie mam kłopoty!), wysyła całuski, klepie się po brzuszku, gdy je coś smacznego. Potrafi przynieść odpowiednią parę butów, podać pampersa czy skarpetki. Gdy poproszę - zamyka szafki, przytula się, zbiera zabawki.
I jest go wszędzie pełno, jego śmiech wypełnia każdy zakamarek naszego domu.

Wiele osób zastanawia się w jaki sposób urozmaicić codzienne zabawy w domu. Przede wszystkim do niczego się nie zmuszajcie. Jeśli macie bawić się z dzieckiem, to tylko wtedy kiedy wy też będziecie czerpać z tego radość. Dzieci bardzo dobrze odczytują nasze emocje, dlatego warto skupić się na pozytywnych aspektach wspólnej zabawy. Chciałam Wam dziś zaproponować TOP 5 zabaw z maluszkiem 12+ (w zależności od stopnia rozwoju psychoruchowego dziecka).

1. Gimnastyka - Maluch z Rodzicem Fika.
Potrzebujemy: Rytmiczna muzyka (mogą być ulubione dziecięce przeboje np. Smerfne Hity), wygodny strój dla siebie i dziecka - my preferujemy leginsy, szerokie koszulki i dresy), głowa pełna pomysłów.
Włączamy muzykę stajemy naprzeciwko naszej latorośli i rozpoczynamy ćwiczenia rozgrzewką( np. kilka podskoków, marsz w miejscu, machanie bioderkami ) zachęcając przy tym malca do wspólnej aktywności.
Po rozgrzewce zaczynamy ćwiczenia - nie chodzi tu o to by ćwiczyć określone partie mięśni - chodzi tutaj o ruch i zabawę z maluchem. W zależności od inwencji twórczej rodzica - mogą to być przysiady, skłony, podskoki z maluszkiem na rękach.
Taka aktywność pozwoli maluchowi rozładować nagromadzoną energię.
PAMIĘTAJ - nigdy nie zmuszaj dziecka do żadnej zabawy, ono jest małym człowiekiem, który może nie mieć ochoty na daną aktywność.

2. Smokowy teatrzyk.
Potrzebujemy: Kolorowe maski, kapelusz, okulary, czapeczki urodzinowe, trąbka (przykładowy zestaw).
Sadzamy malca na dywanie, sami zakładając kolejno wybrane wcześniej rekwizyty i rozpoczynamy przedstawienie. Możemy wcielić się w każdą postać jaka nam się tylko wymarzy. Może to być Smok, Święty Mikołaj, Pirat itp. Z doświadczenia wiem, że najłatwiej rodzicom przychodzi wcielanie się w postacie z bajek np. Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka, Kopciuszek. Zmieniając kolejno rekwizty przebrania opowiadamy bajkę - robiąc głupie miny, szeroko otwierając buzię i głośno wymawiając zdania. Włączamy dziecko do zabawy podając mu różne przedmioty. Ta zabawa przynosi duużo śmiechu, zajmuje naprawdę sporo czasu i moim zdaniem jest jedną z lepszych zabaw dla takich maluchów.

3. Sensoryczne dotykanki.
Potrzebujemy: Przykładowe zestawy : 1. Makaron, Ryż, Kasze (różne rodzaje). 2. Kamienie, Kwiatki, Piasek, Woda. 3. Kulki, Kwadraty, Trójkąty. 4.Kisiel, Mąka, Miód, gazety.
Gazety rozkładamy na podłodze (dobrze jest się zaopatrzyć w rozwijaną rolkę folii przemysłowej, którą zabezpieczamy podłogę). Każdą rzecz z zestawu wrzucamy do osobnej miski. Przed rozpoczęciem zabawy - tłumaczymy dziecku co dziś będziemy robić i z jakiego zestawu korzystamy. Po czym stawiamy przed dzieckiem jedną miskę i dajemy po prostu dotykać, mazać, wąchać czyli DOZNAWAĆ bodźców. Zabawa jest świetna, dziecko nabywa umiejętności rozpoznawania różnic między poszczególnymi substancjami, rzeczami itp., w sposób przystępny poznaje otaczający go świat.

4. Dzieciowy Labirynt.
Potrzebujemy : Kartony, Krzesła, Wstążki, Piłka.
Z kartonów odcinamy dno i formujemy początek naszego labiryntu sklejając je w taki sposób,by utworzyły tunel (kartony sklejamy taśmą izolacyjną). Na końcu kartonów ustawiamy rząd krzeseł jako przedłużenie tunelu. Labirynt w zależności od potrzeb i wolnego miejsca możemy modyfikować i tworzyć różne zawiłe kombinacje. Na początek polecam zrobić krótki tor. Sadzamy dziecko na jednym końcu labiryntu a sami idziemy na drugi koniec. Zaczynamy zachęcać dziecko do czołgania. Kładziemy na końcu tunelu piłkę. Po każdej, nawet nieudanej próbie staramy się docenić starania naszen pociechy.

5. Paluszkowe Malowanki
Potrzebujemy : Białe kartki, Farby do malowania palcami, Gazety, pędzel, miska z wodą.
Rozkładamy gazety w miejscu, w którym będzie odbywało się nasze malowanie. Pędzel moczymy kolejno w każdym kolorze farby, po czym malujemy nią rączkę lub stópkę naszego maluszka i pokazujemy jak odciskać ślady na papierze. Przed zmianą koloru płuczemy pędzel w misce z wodą..Możemy również przyłączyć się do zabawy i odciskać nasze części ciała. To świetna zabawa zarówno dla tych najmłodszych jak i najstarszych! Takie obrazki, to piękna pamiątka. PAMIĘTAJCIE, ŻE KUPUJĄC FARBY MUSICIE ZWRACAĆ UWAGĘ, CZY SĄ ODPOWIEDNIO DOPASOWANE DO WIEKU WASZEGO MALUSZKA.

Poniżej przedstawię zdjęcia z pierwszego malowania paluszkami naszego synka Olivierka, oraz pierwszy obraz małego artysty.










środa, 5 sierpnia 2015

Telewizja vs dziecko

Według Słownika Języka Polskiego TELEWIZJA to: "dział telekomunikacji zajmujący się przetwarzaniem obrazów scen ruchomych [...]". To nasza cywilizacyjna towarzyszka życia. Okienko na świat, odskocznia. Telewizor, antena, dekoder - to nieodłączne elementy prawie każdego domu na świecie. W dzisiejszych czasach telewizja stała się głównym środkiem masowego przekazu. Najczęściej nie służy wyłącznie do "oglądania" czegoś, ona realnie wypełnia ciszę w domu, pomrukując od rana do wieczora gdzieś w tle. A czy zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ ma na nasze dzieci?

Przede wszystkim ustalmy, że WSZYSTKO JEST DLA LUDZI, ale z umiarem. Noworodki, niemowlęta i małe dzieci nie są świadome tego co widzą w na ekranie nadajnika. Dla naszych pociech to zbitek kolorowych, szybko zmieniających się plam, świateł, wynaturzonych stworzeń. One nie wiedzą, że krasnoludek z bajki, to sympatyczny stworek. Dla nich może to być potwór, karykatura, szkarada, która może je przestraszyć. Małe dzieci często są przestymulowane, ponieważ sadzane przed telewizorem dostają ogromną dawkę bodźców - świateł, dźwięków. Mózg takiego małego dziecka zostaje przeciążony. 
Amerykańska Akademia Pediatrów zaleca nie sadzania dzieci przed telewizorem i komputerem do skończenia 2 roku życia, a następnie ograniczenie tego czasu do 1-2 h maksymalnie w ciągu dnia.
 Przede wszystkim należy zaznaczyć, że nasze dzieci tego nie potrzebują. Oglądanie telewizji nie wspomaga ich rozwoju, ale może go skutecznie zakłócić.

Telewizja może powodować m.in.:

AGRESYWNE DŹWIĘKI I MIGOTANIA EKRANU PROWADZĄ DO ROZSTROJENIA SYSTEMU NERWOWEGO
TRUDNOŚCI Z KONCENTRACJĄ I NADPOBUDLIWOŚĆ
POTRZEBA CIĄGŁEJ STYMULACJI ZEWNĘTRZNEJ
KRÓTKOWZROCZNOŚĆ
PROBLEMY ZE SNEM (zwłaszcza u noworodków i małych dzieci)
ROZDRAŻNIENIE, PŁACZLIWOŚĆ

Dlaczego sadzamy naszych najmłodszych milusińskich przed telewizorem? Powody są różne. Niektórzy rodzice chcą dostarczyć dzieciom rozrywki. Myślą, że maluszki uczą się oglądając "BAJKI Z MORAŁEM". Inni rodzice włączają kanały dziecięce po to, by zyskać chwilę czasu dla siebie. Większość nie jest świadoma, jakie skutki niesie za sobą "WŁĄCZONY TELEWIZOR". Robią to nieświadomie, to dla nich normalne. I dla mnie było to normalne.

W 9 miesiącu ciąży natrafiłam na artykuł, który możecie znaleźć TUTAJ. Zainspirował mnie do prawie całkowitego wyeliminowania oglądania filmów i bajek w naszym domu. Raz dziennie włączaliśmy telewizor na Wiadomości. Raz od wielkiego dzwona w "babcinej" kuchni leciało TVP ABC. Niektóre dzieci nie interesują się bajkami, filmami i ogólnie telewizorem (trzeba pamiętać, że telewizor, który gra w "tle" także wpływa na nasze maluchy), inne tak jak nasz siedzą zaczarowane, dopóki nie wyłączy się odbiornika.

Olivier skończył rok. Telewizor, który stoi w naszym domu prawie cały dzień jest wyłączony. Do 11 miesiąca życia maluch nie oglądał bajek. Teraz rozpoznaje już swoje ulubione maskotki - niedźwiadka, dziewczynkę itp. dlatego pozwalamy mu czasem na obejrzenie jakiejś kolorowej bajki typu - "Masza i niedźwiedź".Co nie znaczy oczywiście, że jeśli mamy ochotę obejrzeć wiadomości,  to tego nie robimy. Ważny jest umiar i tego powinniśmy się trzymać. Telewizor to zbędny "mebel" umieszczony w naszym domu, od którego wielu z nas jest uzależnionych. Noworodki i malutkie niemowlęta W OGÓLE nie powinny oglądać telewizji. Lepiej zagospodarować wolny czas i wybrać się na długi spacer do parku czy basen. Czytanie książek, to równie świetne zajęcie co oglądanie "Świnki Peppy" (dla mnie osobiście nawet lepsze!).








sobota, 25 lipca 2015

Magiczna moc BAMBUSA

Dziś chciałabym przedstawić Wam totalny MUST HAVE dla dziecka na lato (i nie tylko!). Więc usiądźcie wygodnie, weźcie kawę w dłoń, cieszcie się lekturą i świeżymi jak ciepłe bułeczki zdjęciami. ENJOY!

Olivier od urodzenia śpi w naszym łóżku. Uwielbiamy to, bo dzięki temu jesteśmy blisko. Jednak jest jedna bardzo istotna i niepodważalna zasada : każdy w naszym gnieździe ma swoją poduchę i okrycie. Odkąd mały SMOK zawitał w naszym domu rozpoczęłam intensywne poszukiwania  okrycia letniego dla mojego smyka. Po prawie roku poszukiwań znalazłam coś, co automatycznie pokochaliśmy wszyscy...
...BAMBUSIK!

Nie dość, że przewyższa inne kocyki wielkością - 120cm x 120cm, to jeszcze jest ultracienki! 
Gdy pogoda rozpieszcza nas upałami, a w domu parno i duszno, marzymy tylko o tym, by zrzucić z siebie skórę... i zanurzyć się w chłodnej, przyjemnej tafli wody. Maluch zasypia cały spocony, włoski sklejone.. Znacie to? Chcielibyście czymś przykryć swojego bobasa, ale wszystko jest za ciepłe, a pieluszki tetrowe po chwili robią się mokre. No właśnie! Możecie nie wierzyć, ale nasz BAMBUSIK ma zawsze 2 stopnie niższą temperaturę, niż temperatura otoczenia. Delikatnie chłodzi i otula skórę naszego maleństwa. Jest bardzo mięciutki i delikatny. Nie podrażnia skóry, nawet tej atopowej, alergicznej.  Nie pochłania zapachów. Świetnie się sprawdza jako zasłonka przed słońcem, ponieważ nie przepuszcza promieni UV. Niemowlę po przebudzeniu nie jest mokre, ponieważ BAMBUSIK jest bardzo chłonny. Można stosować go również jako okrycie kąpielowe. Gdy jest chłodniej, służy nam jako prześcieradło. Szybko schnie. Pomimo intensywnego użytkowania nie mechaci się. Podobno świetnie się sprawdza jako otulacz dla noworodka. Niestety nie mieliśmy okazji przetestować tego na naszym Smoku, jednak co się odwlecze to nie uciecze. Nie zamierzamy pozbywać się naszego BAMBUSIKA, więc posłuży i dla kolejnego maluszka. Jeśli chodzi o wzory, to są po prostu PRZEPIĘKNE! My wybraliśmy niedźwiedzie (mamy też podusię Jasia z liskami).
Olinek potrafi chodzić po całym domu i ciągnąć za sobą BAMBUSIK, tuląc go i memlając. Nie chętnie dzieli się nim z domownikami. To taka pierwsza MIŁOŚĆ naszego dziecka, przy nim inne rzeczy (w tym zabawki) wymiękają.

Nadaje się zarówno dla noworodka, niemowlęcia jak i małego dziecka (z pewnością do lat 4!). Chociaż śmiałabym polemizować, że i rodzicom posłuży. Mgiełki bambusowe do najtańszych nie należą. Ceny wahają się od 100zł do nawet 500zł. Mi udało się kupić naszą mgiełkę za ok. 85zł w Smyku. Cena regularna nie jest dużo większa. Uważam, że to totalny MUST HAVE każdego dziecka. Zwłaszcza teraz w okresie letnim maluszek powinien być przykrywany czymś, co zapewni komfort jego skórze. 

Nasz Smok pokochał BAMBUSIK na 102! Jeśli zastanawiacie się czy warto? WARTO! Podpisuję się razem ze Smokiem i Bartkiem pod tym produktem wszystkimi naszymi kończynami! Myślę, że to nie będzie sezonowa miłość, ponieważ ten lekki kocyk ma miliony zastosowań. Także polecamy, polecamy, polecamy.

PLUSY:
-UItracienki, leciutki
-100 % Bambus
- Mięciutki
- Pochłania wilgoć
- Nie przesiąka zapachami
- Nie przepuszcza promieni UV
- Łatwo się czyści
- Przepiękne wzory

MINUSY:
- Smocza rodzina minusów nie odnotowała!

Gdzie kupić : TUTAJ







Na zdjęciu:
Mgiełka bambusowa Poofi z serii Forest Friends
Króliczek Millie Mamas & Papas
Poduszka rogal - kupiony w zeszłym roku w second hand.

poniedziałek, 20 lipca 2015

JADŁOSPIS ROCZNIAKA

Jak większość z Was wie - nasz Smoczek 10 lipca skończył rok! Ten rok zdecydowanie był niesamowity, pełen niespodzianek, radości, uśmiechów, słońca, przytulania, buziaków i miłości. Nie mamy już niemowlaczka, a małego, zwinnego chłopca. Olivier dokładnie 1 lipca (urodziny Tatuńcia) zaczął chodzić! Taki prezent, to najlepszy prezent jaki rodzic może sobie wymarzyć. W chwili obecnej nasz mały łobuziak biega, ma górne i dolne jedynki i dwójki (a do tego piękną diastemę - szparę między górnymi jedynkami). Mówi mama, tata (tata.. i tata..i tata), koko, oooo (zdziwienie) ,brumbrum i zdarza mu się nucić czy śpiewać. Jego śmiech roznoszący się po domu jest najpiękniejszym dźwiękiem na świecie. Jego szczerbaty uśmiech powinni wypisywać na receptę zamiast leków. Nasz smoczy chłopiec potrafi tańczyć, dawać buziaka i dzielić się jedzeniem (oczywiście jeśli ma ochotę) Je rączkami, a ostatnio także widelcem. I jeśli chodzi o jedzenie - trafił nam się mały pochłaniacz. Oczywiście, niektóre smaki bardziej lub mniej mu odpowiadają. W dalszym ciągu cukier znajduje się na liście rzeczy, z którymi jeszcze trochę poczekamy. Dań naszych i Oliviera nie solimy, ew. dodajemy sól na talerzu. Mały je już produkty, w których sól występuje (np. ser czy parówki - polecam Piratki z Lidla, nie mają jako jedyne azotynu sodu), dlatego w innych potrawach, które przygotowujemy sami sól jest zbędna, tak jak już wcześniej wspominałam w poście TUTAJ. Często pytacie mnie, co i ile powinno jeść dziecię, które skończyło rok, a jest nadal karmione piersią. Nasz maluch nadal karmiony jest piersią na żądanie. Zawsze przed posiłkiem proponuję mu mleko. Olivier je z nami 3 główne posiłki (oczywiście jeśli ma ochotę) i 2 przekąski w ciągu dnia. Poniżej przedstawię Wam kilka przykładowych przepisów, które bez obaw możecie zaserwować swoim roczniakom (nie tylko tym karmionym piersią), o ile oczywiście nie mają alergii na niżej wymienione produkty.

ŚNIADANIE
1.Kasza jaglana z musem owocowym. (2 łyżki kaszy jaglanej, woda, owoce do wyboru)
Kaszę jaglaną przelewamy wrzątkiem, po czym wrzucamy do gotującej się wody na 15 minut. Po ugotowaniu kaszę możemy potraktować blenderem i dodać zgniecionego widelcem banana lub inne zblenderowane owoce (u nas najczęściej w wersji banan-truskawka, śliwka, banan-jabłko, brzoskwinia).
2.Jogurt naturalny z musli i dżemem truskawkowym. (Jogurt naturalny - Zielona Bakoma, Bieluch, musli, dżem)
Pół kubeczka jogurtu naturalnego (ew. cały, jeśli dzieć ma ochotę) przelewamy do miseczki, dodajemy musli, (najlepiej takie, które nadaje się dla dzieci - bez słodzików, orzechów i twardego ziarna) oraz pół łyżeczki dżemu 100% , bez cukru. Najlepiej smakuje lekko schłodzone.
3. Placuszki twarogowe z bananem - ulubione naszego SMOKA!.
(1 jajko, 250 gram twarogu półtłustego, jeden bardzo dojrzały banana, 2 łyżki syropu klonowego, 2 łyżki mąki (lub więcej jeśli konsystencja jest zbyt lejąca).
Białko ubijam na sztywną pianę, twaróg z żółtkiem, syropem i bananem gniotę w misce, dodaję białko i mąkę - mieszam do momentu połączenia składników. Smażę na suchej patelni.

OBIAD
1.Pierogi ze szpinakiem i twarogiem. (3 szklanki mąki pszennej -może być też razowa, szklanka wody, opakowanie świeżego szpinaku, 250 gram twarogu, przyprawy)
Ciasto: 3 szklanki mąki i szklanka ciepłej wody. Na stół wysypujemy mąkę, robimy dziurkę, do środka wlewamy porcjami wodę, zagniatamy do uzyskania plastycznego ciasta - odstawiamy na pół godziny.
Farsz: Paczkę świeżego szpinaku drobno siekamy, podsmażamy z dwoma posiekanymi ząbkami czosnku na maśle klarowanym, blenderujemy z twarogiem, doprawiamy pieprzem, czosnkiem, lubczykiem, ziołami prowansalskimi i oregano (można puścić wodze fantazji).
Ciasto rozwałkowujemy na obsypanym mąką blacie. Szklanką wycinamy z ciasta kółka, w środek wkładamy farsz, zamykamy nasze pierogi za pomocą końcówki widelca. Wrzucamy do wrzącej wody i gotujemy 7 minut od momentu wypłynięcia.
Podajemy z jogurtem greckim.
2.Kurczak z mascarpone i brokułami, podawany z ryżem. (2 średnie piersi z kurczaka, pół małego brokuła, 250 gram serka mascarpone, 2 torebki ryżu Basmanti, przyprawy)
Kurczaka i cebulę drobno siekamy i podsmażamy na łyżeczce masła klarowanego, Brokuł gotujemy, siekamy i dodajemy na patelnię. Zalewamy wszystko serkiem mascarpone, dodajemy przyprawy (pieprz, czosnek, papryka słodka, bazylia, oregano, lubczyk, zioła prowansalskie) i dusimy pod przykryciem ok 10 minut. Ryż gotujemy według przepisu na opakowaniu (ok.10-12 minut).
3.Faszerowane cukinie w sosie pomidorowym podawane z młodymi ziemniaczkami. (3 średnie cukinie, przecier pomidorowy,  1 jajko, 500 gram mięsa mielonego z indyka, 3 średnie marchewki, 2 małe cebule, 5 dużych, młodych ziemniaków, przyprawy)
Cukinie kroimy wzdłuż i wyjmujemy środek. Mięso wrzucamy do miski, dodajemy jajko i przyprawy wedle uznania- pieprz, zioła. Faszerujemy cukinie i układamy je w naczyniu żaroodpornym. Marchewkę kroimy w słupki, cebulę w cząstki i dokładamy do faszerowanej cukini. Zalewamy wszystko puszką koncentratu pomidorowego, połączonego z 200 ml wody. Całość pieczemy 60 minut. Podajemy z ugotowanymi młodymi ziemniaczkami w łupinkach.

KOLACJA
1.Frittata inaczej. (5 jajek, kilka kwiatków brokuła, kalafiora, pierś z kurczaka, ser, szczypiorek, ogórek itp).
Siekam wszystkie aktualnie dostępne w mojej lodówce składniki, po czym mieszam je ze sobą i wrzucam do silikonowej formy na muffiny. Jajka ubijam na najwyższych obrotach, doprawiam, pieprzem i ziołami, zalewam. Piękę ok. 15 minut, Podaję lekko ciepłe.
2. Świeże bułeczki z masełkiem i PIRATKI z Lidla (wersja dla leniwych). Tego nie muszę opisywać, jedna z ulubionych kolacji Smoczka.
3. Tosty z dżemem brzoskwiniowym. (Kromka chleba np. graham,masło, dżem brzoskwiniowy 100%) Chleb delikatnie rumienię w opiekaczu, smaruję masłem i dżemem. Podaję w słupkach.

PRZEKĄSKI
Między posiłkami Oliś dostaje między innymi : Seler naciowy do pochrupania, domowe biszkopty, wafelki ryżowe, chrupki kukurydziane, mus owocowy, pomidora pokrojonego w słupki itp.

Mam nadzieję, że nasze pomysły na dania przydadzą się Wam i pomogą trochę urozmaicić kuchnię Waszych Dzieci. Nasz smok to mały łasuch. Pamiętajcie! Nigdy nie zmuszajcie dzieci do jedzenia!
To ma być przyjemność, nie przymus! :)